wtorek, 19 lipca 2011

Szpitalna perspektywa.

Jak niektórzy wiedzą, od wczorajszego południa nie wyleguję się na kanapie, zajadając ze smakiem truskawkowe lody. Dzisiaj za kanapę musi mi wystarczyć szpitalne łóżko, mające już swoje lata. Obok mnie również leżą osoby z problemami zdrowotnymi, a konkretniej - ze wzrokiem. Tak naprawdę, jedynym moim problemem z oczętami jest tylko pogarszająca się wada, czyli - dla niekumatych - większa. Każdy dzień tutaj wygląda prawie tak samo, no, jedyną rzeczą, która odróżniała dzień wczorajszy od dzisiejszego to fakt, iż dzisiaj odwiedził nas ksiądz, a akurat byłam na mrówkach ^^^. Pozwoliłam sobie skonstruować plan dnia, czyli jak to u mnie dzisiaj było:
6.40 - budzik nie dzwoni, zresztą, jak to budzik. W domu odmawia posłuszeństwa, a co dopiero w obcym środowisku.
6.50 - Gofrysia powoli się budzi. Powoli, by zagrać w...
6.51 - SUDOKU ^^ <wyraża więcej niż tysiąc słów>
7.20 - poranna toaleta, ktoś raczy zakłócić spokój pukaniem.
7.35 - ścielenie łóżek. W tym szpitalu trzeba ścielić według wzoru, bo przecie u nich się inaczej ścieli.
8.00 - śniadanie. Nic ciekawego, ot, szpitalne jedzenie. Matulu, ja chcę spaghetti *_*
8.30 - mierzenie ciśnienia. E, nic ciekawego, strasznie ciśnie.
9.00 - "mrówki" ^^^, czyli zamykają Ci oczęta nawilżonymi gazikami i zaciskają je opaską, a następnie kładą Ci na plecach taki mini-wibrator rozmiarów kartki papieru.
9.15 - robisz, co chcesz
9.25 - robisz, co chcesz
9.35 - robisz, co chcesz. Oj doobra, zacznę normalnie gadać.
10.00 - kroplówki, służę pomocą naukową w postaci obrazka


- wszczepianie wenflonu jest najgorsze - mdłości, nic prawie nie widzisz, piszczy Ci w uszach... ale to trwa - dzięki Bogu! - parę minutek.
UWAGA! - Na szczęście nie każdemu towarzyszą takie objawy. Farciarze z Was ;]


12.00 - obiad, to, co do śniadania. Na szczęście jest coś takiego jak sklepik albo pomoc rodzicielska - pieczywo czosnkoowe *_*
13.00 -  kroplówka się kończy
15.00 - podwieczorek i mierzenie temperatury, przygotujcie swoją psychikę na zepsute jabłka ;] Kisiel jest dobry
16.00 - kolacja, wiem, wcześnie. Też się zdziwiłam.
x < 22.00 - czas na umycie się.

Wiecie, najważniejsze jest to, aby mieć fajne towarzystwo, z którym można się pośmiać i popłakać. Na szczęście ja na takie trafiłam ; )). Szkoda tylko, że Sylwia, licealistka, jutro wychodzi. Matko, będę w żałobie, a tylko spodnie mam czarne.

CO ZABRAĆ?

To, co się bierze na typowy obóz, jeżeli szpital jest bliżej domu, nie musisz brać tak dużo ubrań i innych pierdółek. Rodzice mogą Ci dowieźć, tak samo z jedzeniem. Przygotujcie się tylko na to, że szpitalne jedzenie będzie niezbyt dobry. I obowiązkowo książka, telefon, czasopismo albo laptop - z nimi kroplówka bardzo szybko mija ;]

5 komentarzy:

  1. Skoro leżysz na raczej niezbyt ważną (tak zrozumiałam, jeżeli jest inaczej to mnie popraw) chorobę oczu, to po co ci kroplówka? Ja, jak leżałam z podejrzeniem cukrzycy to nie miałam kroplówki, ale wenflon niestety musiałam mieć. Miłego pobytu ; ).

    OdpowiedzUsuń
  2. E... to po kija był Ci wenflon :p ? Dzięki ;) Z tymi kroplówkami chodzi o to, że przez nie płyną witaminy, które wspomagają wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też kiedyś byłam. Ale operacja była taka, którą chyba każdy będzie przechodził. Miałam kroplówkę i wenflon. Strasznie mi się to podobało. ;D Nic nie czułam, a pobieranie krwi i w ogóle wszystko nic nie bolało. Tylko się trochę bałam tego. Cały pobyt w szpitalu wspominam bardzo miło. Tylko nie podobało mi się, gdy musieli mi palcem dotknąć migdałka. Krztusiłam się. ;/ A po operacji - dawali mi jakieś ohydne papki. FEEE! Mama mi na szczęście zupę przywiozła. Co prawda przeszła przez blender, ale była lepsza. Sao miałaś już zabieg? Jak mnie zawieźli na zabiegowy to sie bawiłam takim czymś co mi na palec założyli. Machałam palcem, a na ekranie kreski podnosiły się do góry i w dół. Fajna zabawka. ^^
    Kurka, fajnie było. Napisałabym dużo więcej, ale nie chce was zanudzać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę tylko dodać, że też rozwiązywałam SUDOKU. To jest najlepsze co może być na zabicie nudy. Albo krzyżówki i zagadki. I książki. Ja przeczytałam trzy w ciągu tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nooo ^^ Tylko ja byłam (i jestem) na jonoforezie, by wzrok poprawić, żaden zabieg, a jaki Ty miałaś? Migdałki? Wyrostek?

    To napiszesz o tym na goferku ^^^

    OdpowiedzUsuń