czwartek, 28 lipca 2011

Klub 27

Proszę, wybaczcie błąd czasowy w drugim i czwartym zdaniu, bowiem notkę zaczęłam pisać wczoraj wieczorem.

Który dzisiaj mamy dzień? Dwudziesty siódmy. Idealny dzień na taką notkę. Cztery dni po śmierci Amy Winehouse, o której pisała Shizzy, a co łączyło (poniekąd łączy do dziś) ją z Kurtem Cobainem czy Janis Joplin? Posłuchajcie.
Klub 27 łączy artystów, który odeszli zdecydowanie za szybko, często w niewyjaśniony lub niecodzienny sposób. Czy to samobójstwo, czy to zadławienie się własnymi wymiotami, członków tego klubu łączy jedno - zmarli w wieku dwudziestu siedmiu lat. Kryteria przyjmowania do tego klubu są tematem dyskusji wielu socjologów kultury, a także nas. Jest napisane czarno na białym, że dołączyć mogą do niego tylko wpływowi wokaliści, którzy w swych piosenkach posługiwali się jednym z tych trzech stylów muzycznych - R&B, blues i rock. 
Poznajcie niektórych z tych, których uwielbiały tłumy i którzy za wcześnie zakończyli swoje życie. Warto odsłuchać ich piosenek, choć na to, byśmy mogli pójść na ich koncert jest za późno, nie musi nam to przeszkadzać w ich słuchaniu.

Brian Jones


Ach, Brian, Brian... w latach 60. niejedna nastolatka kochała się w gitarzyście i założycielu The Rolling Stones. Każda z nich zapewne musiała zadawać sobie to samo pytanie - dlaczego on umarł?! A umarł on 3 lipca 1969 roku w swoim basenie. W raporcie zostało zapisane, iż śmierć spowodował nieszczęśliwy wypadek. Istnieje jednak ciekawa teoria na temat śmierci muzyka. W filmie zatytułowanym Stoned uważa się za prawdziwą przyczynę śmierci Briana morderstwo, którego miał dokonać niejaki Frank Thotogood, szef ekipy budowlanej remontującej dom Jonesa.

Jimi Hendrix


Hipisowska rewolucja miała to do siebie, że życie z nią było pełne wyniszczających używek. 

Zawojowaliśmy Amerykę, ale bardzo wysokim kosztem. Publiczność czekała na Jimiego, który skakał po scenie, walił we wzmacniacze i podpalał swoją gitarę. Nie można było robić tego każdej nocy. Nasz styl życia prowadził do wyniszczenia 

Noel Redding, basista The Jimi Hendrix Experience tak wspominał  czasy poprzedzające śmierć Hendriksa 18 września 1970 r. Badania wykazują, iż Jimi najprawdopodobniej zachłysnął się własnymi wymiocinami. 

Okropna śmierć, nawiasem mówiąc.


Janis Joplin



Janis pokazała, że nie trzeba być facetem, aby zawojować rockową scenę muzyczną. Choć jej kariera muzyczna trwała zaledwie kilka lat, te kilka lat wystarczyło, by została zapamiętana przez słuchaczy blues rocka i hard rocka. Sama Joplin nie stroniła od alkoholowych, narkotycznych i obyczajowych ekscesów, przerywanych kuracjami odwykowymi. Zgasła przed wydaniem swojej drugiej solowej płyty Pearl, 4 października 1970 roku w Hotelu Landmark w Hollywood, który był jej ówczesnym miejscem zamieszkania. Przyczyną śmierci było ostre zatrucie heroinowo-morfinowe w wyniku wstrzyknięcia nadmiernej dawki, tzw. Złotego strzału, czyli wstrzyknięcia zbyt dużej dawki narkotyku (najczęściej heroiny), co przyczynia się do śmierci 'konsumenta'.  Ciało Janis Joplin zostało poddane kremacji, a prochy rozsypano w Kalifornii nad Oceanem Spokojnym.

Jim Morrison


- Nie miałbym nic przeciwko śmierci w katastrofie lotniczej. Nie chcę umrzeć we śnie czy ze starości. Chcę poczuć, jak to jest: posmakować, usłyszeć, powąchać. Śmierć zdarza się tylko raz. Nie chcę jej przegapić – mawiał lider The Doors
Mówi się, że Jim, ten charyzmatyczny wokalista i poeta, zmarł 3 lipca 1971 roku w swoim mieszkaniu w Paryżu w wyniku przedawkowania heroiny, którą miał pomylić z kokainą. Za oficjalną przyczynę jego zgonu podaje się jednak niewydolność serca.

Kurt Cobain


Chyba najbardziej kojarzony z Klubem 27 wokalista, a przy tym lider i gitarzysta Nirvany. Podobno jako dziecko chciał wstąpić do panteonu zmarłych dwudziestosiedmiolatków. Jego małżeństwo z Courtney Love nie należało do udanych – kłócili się, brali narkotyki. Cor robiła to nawet podczas ciąży, dlatego zabrano jej prawa rodzicielskie nad córką. Są pogłoski na temat, iż Courtney manipulowała, a nawet zabiła kochającego ją męża. Raporty policyjne mówią jednak, iż 5 kwietnia 1994 r. Cobain popełnił samobójstwo, strzelając pistoletem w swoją skroń.

Amy Winehouse



Chyba nie ma osoby na tym świecie, która nie słyszałaby Back to Black czy Rehab, ba, większość pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, iż to ona wykonuje te kawałki. Sama się ‘dowiedziałam’ niedawno o tym, że Back to Black znałam i lubiłam. Jej zachowanie na koncercie w Belgradzie (?) dało nam do zrozumienia, że z wokalistką jest źle, ale chyba nikomu nie przeszło przez myśl, że dołączy do swoich kolegów po fachu.
Artystka zgasła 23 lipca tego roku, oficjalne przyczyny wokalistki nie są znane, ale mówi się, że dzień przed śmiercią kupowała alkohol i extasy. Jej rodzice twierdzą jednak, iż zerwała z dawnymi nałogami. Jak było naprawdę? Ekspertyza lekarska pokaże.

1 komentarz:

  1. To smutne. Tylu dobrych artystow zmarlo/zabilo sie. Az mi sie humor zniszczyl. Na szczescie ludzie nie zapomnieli ich tworczosci. Sama wciaz kocham Nirvane, The Rolling Stones i The Doors. Wlasciwie to wciaz lubie wszystkich wokalistow ktorych podalas.

    OdpowiedzUsuń