środa, 25 kwietnia 2012

Jak to Ola, lubi zmieniać zdanie.

Gdybym miała powiedzieć co dziś myślę o świecie
Z prawą ręką na sercu tak szczerze
Powiedziałabym, że jeszcze
Jeszcze nie jest najgorzej
Chociaż czasy do życia mamy podłe

Mimo to, gdy wróżę z gwiazd wychodzi mi,
Że przed nami jeszcze wiele pięknych dni

Ref.:
Moje oczy są nadal zielone
W moim oknie wciąż kwitnie nadzieja
I pełne światła są moje dłonie
Jeszcze wierzę w drugiego człowieka

Gdybym miała powiedzieć co mnie dziś najmocniej boli
Powiedziałabym, że słowa nieczułości
A gdy ktoś mnie spyta czego,
Czego się najbardziej boję
Powiem, że samotnych nocy i wojen

Mimo to, gdy wróżę z gwiazd wychodzi mi,
 Że przed nami jeszcze wiele pięknych dni.



 Ola, bardzo lubi zmieniać zdanie. Przecież, brak jej słów na wszystko co w okół. Na muzykę, na mężczyzn, na kobiety i na wszystko - brak jej słów. I kropka.
A mimo to Ola bardzo kocha ten świat pełen przeciwnośći. I chce się cieszyć wszytkim co w okół. I wie, że przed nami wiele pięknych chwil, dni, miesięcy, lat.
Jak sobie myślę, ile pesymistów by zamknęło, przez ten post z wściekłością kartę z "Jak zrobić gofra" - bo przecież świat jest taaki okrutny, ludzie podli i po co żyć w ogóle - to mam ochotę się im roześmiać w twarz. Na własne życzenie pozbawiają się szczęścia. A kto o zdrowych zmysłach to robi? -.-

No, to laski - głowa do góry, piersi do przodu i jazda z uśmiechem podbijać świat. ^^



Kropka.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Przygodówki - część I: "Gray Matter"

Jak powszechnie (nie) wiadomo, uwielbiam grać w gry. Nie jestem zapalonym graczem, nie kręcą mnie najbardziej kasowe hity z okładek gazet, takie jak Battlefield, Alice Madness Returns czy inne. Oczywiście nie jestem żadnym hipsterem, który kijem przez szmatkę nie tknie tych mainstremowych gier. Zdarzają się odstępstwa od tej reguły, np. przepadam za serią The Elder Scrolls czy Mass Effect. Być może napiszę kiedyś o nich jakąś notkę, lecz dzisiejszy wpis będzie o zupełnie innym rodzaju gier - przygodówkach.
Generalnie w dzisiejszych czasach gatunek ten jest bardzo niszowy. Kiedyś przeżywał swoje złote lata, lecz teraz dużo popularniejsze są RPG czy gry akcji, a szkoda. Nie oznacza to, że nie lubię tych gier, jednak moim ulubionym gatunkiem na zawsze pozostaną przygodówki. Postanowiłam rozbić ten wpis na kilka mniejszych. Jedna notka będzie o jednej grze + jej ewentualnych kontynuacjach. Będzie się to ukazywało w kolejności losowej. Myślę, że gdybym miała utworzyć ranking ulubionych gier miałabym spory problem - niektóre serie są bardziej "na luzie" i nie powinno się ich porównywać do tych nieco poważniejszych produktów. Każda wyróżnia się swoją fabułą, postaciami i... cóż, różnią się w wielu akceptach. Myślę, że umieszczenie jednej z nich na pierwszym miejscu mogłoby być pewną niesprawiedliwością dla innych tworów. Każą cenię sobie w inny sposób.
Myślę, że po tym przydługim (i zapewne niepoprawnym gramatycznie) wstępie przyszedł czas na notkę właściwą. Ladies and gentelmen, przed Wami...


Gray Matter

Samantha Everett to młoda dziewczyna pragnąca zostać słynną na cały świat iluzjonistką. W tym celu chce dostać się do elitarnego Klubu Dedala - grupy zrzeszającej tylko najwybitniejszych i najzdolniejszych magików. Znajduje się on w Londynie, jednak przez szalejącą burzę Samantha gubi się. Jej motocykl psuje się pośrodku niczego (później dowiadujemy się, że są to okolice Oksfordu). Dziewczyna nie ma innego wyjścia - musi iść dalej. Po długim marszu znalazła się pod wielkim, majestatycznym domem. Jak się okazuje należy on do ekscentrycznego neurobiologa - doktora Davida Stylesa. Samantha, nie mając zbyt dużego wyboru, postanawia podszyć się pod jego nową asystentkę i choć na jedną noc zostać w tym domostwie. Ta decyzja zmieni jej życie już na zawsze -  okazuje się bowiem, że z tego miejsca nie tak łatwo się wyrwać. W okolicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które zdają się być powiązane z eksperymentami naukowca i  Klubem Dedala. Dziewczyna zostaje więc na nieco dłużej, a wszystko zaczyna się komplikować...
Za ten tytuł jest odpowiedzialna Jane Jensen - niekwestionowana mistrzyni w tworzeniu przygodówek, która ma na koncie m. i. Gabriela Knighta. Każdy fan gatunku powiniem znać to nazwisko. Jeśli jakimś cudem jeszcze o tej kobiecie nie słyszał, odsyłam do Wikipedii.
Po tym nazwisku można spodziewać się gry bardzo dobrej, może nawet wybitnej. I. czego można się spodziewać, "Gray Matter" takich oczekiwań nie zawodzi. Jest to świetna gra. Fabuła jest ciekawa i z każdą minutą gry wciąga coraz bardziej. Osobiście w "Szarą Materie" wsiąkłam na długie godziny, a po zakończeniu czułam ten niedosyt, który na pewno wszyscy znają. Chodzi mi o to uczucie, kiedy skończy się czytać/grać/oglądać coś superekstra i zostaje ta pustka. No nie wiadomo co zrobić ze swoim życiem. Osobiście po zakończeniu gry miałam mini doła - z jednej strony cieszyłam się, bo dobrze spędziłam czas, z drugiej strony żałowałam, że to już się skończyłam. Możecie wyobrazić sobie moją euforię na wieść, że powstaje druga część. ^^
Jeszcze nieco o fabule: trzyma się kupy i do końca pozostawia w napięciu. Osobiście nie spodziewałam się takiego zakończenia. Owszem, w trakcie gry coś mi świtało, jednak prawie do samego końca obstawiałam, że stanie się coś innego. Nie znaczy to, że końcówka była zła - wręcz przeciwnie. Było to pomysłowe i dobrze przewidziane. Twórcom należą się gromkie brawa.
Postacie są interesujące. Samantha i David różnią się diametralnie. Na początku się nie znoszą. Oboje mają dominującą osobowość i nie dadzą sobie w kaszę dmuchać.Później poznajemy kolejne osoby. Są nimi studenci - króliczki doświadczalne do eksperymentu neurobiologa. Każdy z nich ma do przedstawienia ciekawą historię, a po niektórych interakcjach z nimi, można naprawdę popłakać się ze śmiechu.
Chciałabym wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Samantha to iluzjonistka, a David naukowiec. Wydawałoby się, że dziewczyna będzie fantazjować i marzyć, a David będzie doszukiwał się wszędzie logiki. Otóż... wcale tak nie jest! Pozwolę sobie Was nieco wprowadzić. Jest to lekki spoiler, ale dzieje się niemalże na początku gry, więc raczej sie nie obrazicie. Pewnej nocy na lokalnym boisku, wraz z trąbą powietrzną i dziwnymi wyładowaniami energii, pojawiają się dziwne znaki. Sam doszukuje się tu sensu. Uważa, że sprawili to jacyś chuligani w śmigłowcach, żeby było więcej hałasu uderzali w instrumenty itp. no ogólnie doszukuje się logiki. Na to szanowany neurobiolog, człowiek nauki, jakim wydaje się Styles, beszta ją z góry na dół. "To na pewno były tajemnicze moce, kobieto!" Spodobał mi się ten kontrast. Magiczka to realistka, za to naukowiec niemalże buja w obłokach.
Grafika została wykonana w typie 2,5 D - postacie pojawiające się na ekranie są wykonanie w 3D, a tła w 2D. Jak dla mnie jest to dobre rozwiązanie.Tła to naprawdę ładne ilustracje. Niektóre z nich chętnie ustawiłabym sobie na tapecie. Graficy spisali się na piątkę z plusem.
Kolejną zaletą tej serii jest muzyka. Pasuje do okoliczności i, zastosowana w odpowiednich momentach, chwyta za serce. Do teraz przy słuchaniu niektórych kawałków zbiera mi się na łzy - tak silnie oddziałuje ta gra. Zresztą, myślę że nawet bez przechodzenia w nią niektóre melodie mogą być wzroszające. Wystarczy wklepać w jutubową wyszukiwarkę "gray matter ost" lub "gray mattter soundtrack". Sami się przekonajcie.

Jest to naprawdę piękna opowieść i na długi czas pozostanie mi w pamięci. Mam nadzieję, że zagości na mojej półce, nie mam bowiem własnej kopii niestety. :c Kiedy jednak już ją dostanę będę do niej zapewne powracać wiele razy. Gra jest po trosze wesoła, po trosze smutna. Jak dla mnie - czapki z głów. "Gray Matter" to arcydzieło pod każdym względem, a Jane Jensen należą się owacje na stojąco za stworzenie "Szarej Materii". Panie i panowie - grać lub chociaż obejrzeć let's play* na youtube. Nie wiem jak doczekam do drugiej częśći, ale teraz mam do powiedzenia jeszcze jedną rzecz: czapki z głów.

*Let's play/gameplay/walkthrough - ktoś gra w daną grę i jednocześnie nagrywa swoje poczynania specjalnym programem. Niektórzy gracze dodtakowo podłączają mikrofon i komentują grę. Dobre rozwiązanie, jeżeli ktoś nigdy nie zagra w daną grę, a jednak chciałby ją zobaczyć. Bardzo dobrego let's playa Gray Mattera zrobiła Niezapominajka. Również polecam obejrzeć.

PS: Recenzja pełna tych ochów i achów może wydać się nieobiektywna i  nieco przesadzona. Gusta są różne i gra może się Wam nie spodobać, jednak uważam, że ma w sobie wiele zalet i chyba każdy odnajdzie w niej choć jeden ciekawy wątek. Zachęcam do przekonania się o tym samemu.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Dziewczyny!





Dziewczyno!
Jeśli masz zgrabne nogi (a w to nie wątpię ^^) obejrzyj tego kwejka krok po kroku, weź koszulę i gdy nadejdą ciepłe dni olśniewaj i zawstydzaj innych swoim pięknem!
Ten pomysł jest osobiście sprawdzony przeze mnie i możecie mi zaufać, że nawet na takim czymś jak ja może to dobrze wyglądać. Zachęcam Was chociaż do spróbowania, stanięcia przed lustrem i dokonania obiektywnej oceny.

Głowa do góry, pierś do przodu, świat jest wasz! <3

//Kurka.