niedziela, 19 czerwca 2011

A z Lucy...

to taka głupia krowa jest. Ale od początku. W czwartek był komers i nawet nie wypadliśmy tak źle. Dwa razy zapomniałam tekstu, ale miałam ściągę (nawet tutaj muszę ściągać xD). Poczęstunek taki se, Pepsi, owoce, pizza i ciasta. Ale dyskoteka była mega. Ani razu nie usiadłam i chyba wytańczyłam się za wszystkie czasy. Ale oczywiście przedostatni taniec zatańczyłam z nim... to była ta piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=Msoioc49III
Cały czas jej teraz słucham i wspominam- jak cały taniec rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jak trzymał moją rękę, jak pachniał. To głupie, ale nie mogę się na niczym skupić. Od 5 lat tak się męczę. Może uda mi się nie dostać się razem z nim do jednej klasy, może się wyleczę z tej zasranej "miłości". Ale nie chcę o tym więcej pisać, bo jeszcze się popłaczę.
Zagłębiam się ostatnio w życiorys Marilyn Monroe. Strasznie jest mi jej żal. Tak ją wszyscy wielbili, tylu mężczyzn fantazjowało o niej, a umarła w samotności, z buteleczką barbituranów koło łóżka. Całe życie czuła się nie kochana, nie potrzebna, najgorsza. Nawet własna matka jej nie chciała. Nie sądzę by się sama zabiła. Nie popieram także tezy, że Kennedy ją zabił. Jako głębszą lekturę polecam stronę http://marilyn.superhost.pl/



A oto, co z niej zostało:



Przykre ale prawdziwe [*]

3 komentarze:

  1. Oj, Lucy. Musiało być strasznie romantycznie. Jak z taką piosenką. Będę trzymać kciuki za szczęśliwe zakończenie - z nim czy też bez niego.
    Jeśli mam się przyznać bez bicia to zawsze byłam przekonana, że Marilyn zmarła jako piękna i urodziwa kobietka. Pierwszy raz o tym słyszę. Ale aż chce się odwrócić wzrok i mruknąć " To nie możliwe" porównując te dwa zdjęcia. Coś strasznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie od jakiegoś czasu też zaciekawiła Marilyn. Dziękuję za link, poczytam sobie ;). Nie mam pojęcia jak to było z jej śmiercią. Ciekawi mnie też jak to było z jej znaniem tajemnic rządu. No nie wiem.
    Ja też trzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie tej historii. Nie jesteś osamotniona. Też się już od 5 lat (albo 6) z tą całą miłością (którą najlepiej określiłaś jako zasraną) męczę. Ale życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że Marilyn przed śmiercią się wyniszczyła, ale aż tak...? Ile ona mogła mieć lat? Czterdzieści pięć? Sześć? Straszne.
    Ciekawa osobistość, nie powiem. Szkoda, że tak się to dla niej skończyło.

    OdpowiedzUsuń