poniedziałek, 5 września 2011

Nie zgodzę się z przedmówczynią

Wcale nie jest aż tak źle. Damy radę, przecież trzeba być twardym. Nam już zaczęli zadawać pierwszą pracę domową. Może to głupie, ale ja lubię początki roku. Są przyjemne, wszystko się jeszcze powoli rozkręca. Nauczyciele traktują nas jak idiotów, bo jesteśmy jeszcze "wakacyjni". I z koleżankami widuję się o wiele częściej niż w wakacje. Poza tym rozpracowuję nowe systemy i nauczycieli. No i jeszcze przedmioty. A nóż, może coś mi się nowego spodoba. Jestem w zaawansowanej grupie na angielskim, z czego jestem szczerze dumna. Poza tym mamy bardzo miłą panią wychowawczynie (która uczy też matmy). I bardzo ostrą od biologii, ale sobie chyba poradzę. Nam jeszcze lektur nie podali, bo mieliśmy dopiero jedną lekcję (którą spędziliśmy na wpajaniu nazwy szkoły, która jest całkiem skomplikowana). Aktualnie zaś muszę wypisać wszystkie nauki pomocnicze historii i ich definicję, a zamiast tego siedzę i piszę tą notkę, więc pewnie będę siedziała do jutrzejszego poranka. No i już jutro mamy dwa testy - co prawda nie na ocenę, ale można by było wypaść chociaż nieźle. Na dodatek jutro mam szczepienia, ale przecież nie może być aż tak źle. O! Jeszcze dzisiaj dostaliśmy nowe mundurki, co znaczy przymus chodzenia w nich - koniec wolności. Masakra! Ale ja i tak mam w miarę dobry humor (gdyby był środek roku szkolnego pewnie już dawno wybuchłabym złością i trzęsła się po domu cała w nerwach). A to wszystko dlatego, że wciąż mam trwałe wspomnienia wakacji. No i jeszcze ie tak dużo lekcji. Od jutra zaczynam dodatkowy angielski. Ja tam go lubię, jest przyjemny. Zobaczymy czy będę miała ostrych speakerów. Jeśli tak to nie wiem co zrobię, ale na pewno będę wkurzona. Jeśli będą mili to może być naprawdę fajnie. Ten rok zapowiada się ciężko.Trochę mnie to wszystko przytłacza. Nowe przedmioty, dużo nauki, poza tym dyrektor zawsze liczył na naszą klasę. Moim zdaniem zupełnie do mnie nie pasuje tytuł uczennicy gimnazjum, klasy Ia. Na razie jako tako się znam z klasą b, a reszty w ogóle nie kojarzę. No i to tyle o mojej szkole chyba. A! W poniedziałki zaczynam na ZERÓWKĘ!!! Czyli na godzinę 7.10! Ja tak chyba nawet jednego dnia nie wytrzymam. No i jutro już drugi dzień lekcje do 16... To jest jakiś żart. Ale jak już pisałam, pozytywne podejście trzyma mnie przy życiu. Może jeszcze będzie fajnie...
Ja jeszcze chciałam tylko dodać iż mam zamiar pisać notki jak najczęściej, ale nie wiem ile razy w tygodniu będę miała czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz