wtorek, 13 września 2011

Dziewczyny...

Hej, dziewczyny. Gdzie jesteście? Nie jestem adminem, więc teoretycznie nie powinnam was upominać. Zastanawiam się tylko czemu ostatnio tak was mało na blogu. Proszę odezwijcie się. Nie chcę pisać następnego posta pod rząd. Nie żeby coś, ale miło by było gdybyście coś napisały. Lubię czytać wasze posty, no i lubię wplatać w to moje. Ale trochę dziwnie się czuję pisząc jako jedyna. Niech któraś napisze jak najszybciej.
A tak nie do tematu to dzisiaj na wychowaniu fizycznym miałyśmy bieg na 60 m. Biegaliśmy w parach, co było bardzo głupie. Nie lubię się ścigać, bo wtedy źle mi idzie. Biegam wolno, niestety. Jestem lepsza w długich dystansach. Tak czy inaczej za pierwszym razem pobiegłam na 12,5! Strasznie kiepsko. Pod koniec zwolniłam, bo koleżanka mnie bardzo wyprzedziła i nie mogłam się skupić. Tak czy inaczej w drugiej próbie miałam... 10,4! Niby nie jakoś super, ale to bardzo duża poprawa. Dostałam 4 i chyba pani mnie polubiła. Chociaż nie wiem. Mogło być lepiej, ale jestem nawet zadowolona. Mam trochę sposobów na bieg na długi dystans (ściskać kolkę, oddychać powoli i spokojnie, pić w określonym schemacie itp.), ale jeśli chodzi o bieg na 60 metrów to nie mam pojęcia co robić. Trzeba po prsotu biec i to jak najszybciej. Nawet nie ma na to żadnej taktyki, nic, zero, nul. I to jest najgorsze. A jak jeszcze mam biec z kimś, to jest bardzo dekoncentrujące. Jak ktoś mnie wyprzedzi to nie moge się skupić na dalszym biegu. Koniec marudzenia, jakoś sobie poradziłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz